Tytuł zdradza o czym będzie dzisiejszy wpis. Gdy ZZSK dotyka człowieka, gdy ten ma 19 lat to można wówczas zapytać… Co można robić, a z czego trzeba zrezygnować? Czy będę mógł pojechać w góry czy jednak wybrać leżakowanie na plaży? Jaki zawód będzie musiał wybrać? Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi.
Postaram się opisać jak to było w moim przypadku. Kończyłem właśnie szkołę średnią- technikum chemiczne. Wówczas odkryłem, że bardzo dużą satysfakcję daje mi gra w unihokeja. Razem z kolegami z klasy zdobyliśmy wówczas drugie miejsce w zawodach szkolnych. Nigdy nie byłem typem sportowca, ale ta dyscyplina naprawdę była ciekawą formą spędzania lekcji WFu. Druga aktywność, którą wprost uwielbiałem w tym wieku był taniec (to zresztą zostało mi do dziś). Na imprezach czułem się jak przysłowiowa „ryba w wodzie”…ale co z tego.
Nagle z tego co mnie napędzało, dawało satysfakcję musiałem zrezygnować. Rwa kulszowa, o której wspominałem w poprzednim wpisie nie pozwalała ruszyć się z łóżka, a co dopiero pograć w unihokeja, albo potańczyć. Wyobraźcie sobie co to jest za trauma dla młodego człowieka. Wszyscy naokoło robią co chcą – biegają, pływają, tańczą, skaczą…chodzą.
Tak minął pierwszy atak. Oczywiście skierowany byłem do neurologa, który wykonał zdjęcia RTG, powiedział co mogę, a czego nie powinienem. Zalecił ćwiczenia, basen…czyli standard. Ostrzegł, że takie dolegliwości lubią się powtarzać. Chyba wykrakał, bo kolejny pojawił się po 2 latach.