Od dziś zacznę opowiadać swoją historię, którą nie będzie medycznym opisem rodem z książki dla lekarzy. O tym, że mam Zesztywniające Zapalenie Stawów Kręgosłupa (ZZSK) dowiedziałem się dokładnie 7/11/2019. Jednak początek zmagań z tą chorobą ma miejsce około 20 lat temu, bo wówczas po raz pierwszy odczułem jak potrafi zatruć moje życie.
Piszę to nie z tego względu, aby każdy teraz podchodził do mnie i klepał po ramieniu mówiąc „ale masz ciężko”. Odczuwam potrzebę podzielenia się moimi spostrzeżeniami, aby przynajmniej jednej osobie na milion pomóc w szybszym zrozumieniu problemu i przystąpienia do jego rozwiązania.
Początek….
Jako 19 latek dostałem coś co wiele osób zna pod pojęciem rwa kulszowa. Niektórzy jej dostają jak coś dźwigną, albo źle staną, itp. W moim przypadku dopadła mnie, gdy…spałem. Obudził mnie okropny ból lewej nogi, który nie pozwolił mi się obróć na drugi bok. Ból promieniował od kręgosłupa i kończył się na stopie. Zaskoczony i lekko przerażony, próbowałem doczołgać się do toalety, ale po drodze czułem, że mdleję z bólu. Zlany potem próbowałem wezwać rodziców na pomoc. Gdy przyszli leżałem gdzieś pomiędzy korytarzem i toaletą. Z ich pomocą położyłem się na łóżku na brzuchu i w takiej pozycji czekałem na przyjazd karetki. Po jakiś 20 minutach przyjechali i zaaplikowali zastrzyk z popularnej Pyralginy oraz zalecenie zgłoszenia się do lekarza pierwszego kontaktu, aby ten pokierował mnie dalej na badania. Wówczas jeszcze nie wiedziałem….to był początek ZZSK!
Podobny początek. U mnie ból lędzwi i krótki czas po nim rwa kulszowa. Lewa noga, pośladek, skręciło mnie z bólu w momencie, kiedy odebrałam dziecko z przedszkola.