Na jednej z wizyt u ortopedy, który jako jedyny do mojego problemu podszedł dość poważnie padły ważne słowa. Zapytał mnie co chciałbym w życiu robić, jaki zawód wykonywać? „Praca fizyczna odpada, bo będziesz co rano łykał garść tabletek przeciwbólowych i żołądek szybko odmówi posłuszeństwa – powiedział.”
Zresztą do pracy fizycznej to jakoś mnie specjalnie nie ciągnęło. Trzeba było znaleźć inny sposób na zarabianie pieniędzy w przyszłości.
A może praca w aptece? – zaproponowała siostra
W Toruniu od kilku lat funkcjonowało Prywatne Policealne Technikum Chemiczne, które kształciło w systemie wieczorowym. Wydawało się to całkiem dobrym pomysłem, gdyż był to zawód prestiżowy (bynajmniej wtedy był) i podobno dobrze opłacany. Poza tym miał coś jeszcze co bardzo mi odpowiadało. Można było robić maści, płyny, czopki, proszki i inne lekarstwa. Z uwagi na fakt, że byłem po technikum chemicznym to praca w recepturze była bardzo podobna do laboratorium, które uwielbiałem. Szybko okazało się, że był to strzał w 10. W owym czasie zatrudniłem się przed południem w firmie robiącej siodełka rowerowe. Miewałem oczywiście ataki rwy kulszowej, ale jakoś dawałem radę. Wstawałem zatem o 6 rano i pracowałem do 12, potem w autobus, na obiad i do szkoły.
Biały fartuch, czysta i spokojna praca w aptece 🙂
No tak się Wam tylko wydaje! Apteka dawno już straciła na prestiżu. Teraz to już tylko ładnie ubrany i podany sklep z lekami, który w dużej ilości jest nastawiony na zysk (przeważnie zagranicznego inwestora). Udało mi się tam jednak przejść kilka szczebli i dzięki ciężkiej pracy jestem kimś więcej niż tylko podawaczem medykamentów (ale o tym może kiedy indziej).
Czy bolała mnie przez ten czas noga? No jasne i to wiele razy! Pamiętam jak krótko po przeprowadzce ze wsi do Torunia miałem takie bóle, że do apteki szedłem po dwóch Ketonalach Forte. Rano po przebudzeniu pierwsza tabletka, po śniadaniu druga i w pracy trzecia. Łatwo nie było, ale przecież pracować było trzeba. Technik farmaceutyczny dopiero po dwóch latach stażu ma dopiero więcej możliwości. Czy zmieniłbym coś teraz w swoim życiu zawodowym? Jeśli mógłbym cofnąć się w czasie to podpowiedziałbym sobie, żeby iść na studia farmaceutyczne. Wówczas byłbym już kierownikiem apteki i zarabiałbym całkiem niezłe pieniądze 🙂
Swoją drogą, to taki trochę paradoks. Technik farmaceutyczny, który sam potrzebuje leków, żeby leczyć innych 🙂
Wybaczcie, że dziś opisałem bardziej swoje życie niż sam problem bólowy, ale nawet w bajkach książę nie walczy ze smokiem od początku do końca. Gdzieś w końcu musi być ta królewna 🙂